Czekaj…

Oleńka odc 20/20

Kiedy się obudziła i weszła do pokoju, zobaczyła ją leżącą na stole. Dokładnie taką ją pierwszy raz ujrzała. Spała na brzuchu z wysoko podciągniętymi nogami zgiętymi w kolanach. Była taka piękna. Spojrzała na zegarek – w pół do siódmej. Miała już mało czasu.

 

Stał tam. Wyglądał dokładnie tak samo. Patrzył na nią. Wydawało jej się, że ze smutkiem. Podeszła. Na asfalcie leżała ta sama mata, tyle, że pusta.

– Musi pani położyć ją dokładnie tak samo, jak ją pani wzięła.

– Dlaczego?

– Wtedy będzie mogła iść dalej.

– Iść dalej?

– Do kolejnej osoby, której trzeba pomóc.

– A jeśli tego nie zrobię?

– Przerwie pani energię. Ona już nie będzie mogła nic zrobić. A to byłoby dla niej jak śmierć … to byłoby gorsze niż to co teraz.

– To co teraz?

– Pani nie wie, ale ona … była Pani dla niej bardzo ważna. To się rzadko u nich zdarza, ona pokochała Panią. To rozstanie było dla niej wielkim ciosem. Nie mogła się pogodzić z przejściem na drugą stronę.

– Teraz jest tam?

– Tak. I bardzo długo tam będzie. Musi się spotkać z innymi, będą rozmawiać, medytować, tańczyć, ale to nie tak jak tu. U nich wszystko inaczej … Za dużo już powiedziałem.

– Musi odpocząć …

– Musi wrócić do siebie prastarej, by móc tu wrócić – spojrzał w jej oczy z taką siłą, że Ola odchyliła się – Niech jej Pani teraz nie woła.

Milczała. Wzięła ją w dłonie, była zimna. Pocałowała w głowę.

– Jej już tu nie ma?

– Nie.

Podniosła matę i położyła ją na zimnym asfalcie. Przykryła.

– Do widzenia Panu.

– Raczej żegnam. Nie zobaczy mnie Pani więcej.

Odwróciła się i wolno odeszła. Łzy płynęły jej po policzkach. Pocieszała się nadzieją, że jeszcze ją usłyszy.

 

Mężczyzna schylił się i wyjął kobietę spod maty. Owinął ją ciepłym kocem tak, że wystawała jej tylko twarz.

– Na pewno ci zimno.

Kobieta uśmiechnęła się lekko i szepnęła:

– Dziękuję.

 

– Masz jasne włosy? Kiedy zdążyłaś ufarbować?

Przeczesywał je palcami, były jedwabiste i jasne.

– Nie farbowałam ich –  była ciągle zamyślona.

– Płakałaś?

– Nie, po prostu się wzruszyłam.

 

– Nigdy nie potrafiłam wytłumaczyć mu tej zmiany. A on potem już nie pytał.

Znów się śmiała, ale teraz Ola poczuła ból. Wiedziała, że dziś słyszy ją po raz ostatni.

– A ja wiem, że sobie poradzisz i już się nie martwię.

– Tak, masz rację.

Usłyszały klucz w drzwiach. Za chwilę się otworzyły i wbiegły dzieciaki.

– Mamo, a tata nie chciał nam kupić lizaków.

– Bardzo dobrze zrobił, nie można tak dużo jeść słodyczy. Rozbieraj się szybciutko – Ania miała już sześć lat, była bystra i pogodna. Nie było rzeczy, której by nie zrobiła, nie spróbowała i się nią nie zachwyciła. Janek był bardziej wycofany, delikatny, trochę strachliwy. Lubił samotność i spokój. Ola kochała je nad życie i często dziękowała, że wszystko się tak dobrze ułożyło. Staszek był niesamowitym ojcem. Dla dzieci był w stanie rzucić wszystko, zajmował się nimi całe dnie, nie specjalnie się skarżąc. Gdy Janek był jeszcze mały, Staszek zostawił swoją pracę, by Ola mogła objąć posadę dyrektora po Mateuszu – on przeszedł do innej firmy.

Staszek wszedł do pokoju. Zobaczył otwarte okno i z troską spojrzał na Olę.

– Potrzebuję jeszcze chwili.

– Okej. Dzieciaki do kuchni. Robimy kolację – pobiegły za nim.

 

– Dziś jest ostatni raz – wróciła do rozmowy – i czuję, że chcesz mi znów coś powiedzieć.

– Tak – zaśmiała się – chcę ci coś powiedzieć.

Zamilkły obydwie.

– A musisz mi to mówić? – spytała niepewnie.

– Właściwie nie, ale chcę, żebyś wiedziała.

Ola odetchnęła. Wiedziała, że czeka ją kolejna zmiana, jak zwykle trudna i jak zwykle dobra.

– To się znów stało i jest bardzo ważne.

– Co się stało?

– Jesteś w ciąży – zaśmiała się.

– Rany, znów – była wyraźnienie niezadowolona. Miała nadzieję teraz na spokojne życie, a tu kolejne pieluchy.

– Właśnie dlatego chciałam ci to powiedzieć. To dziecko będzie bardzo ważne dla ludzi.

– To znaczy?

– Nie wiem – usłyszała smutek w jej głosie – Niestety, Aleksandro, muszę już odjeść …

– Powiedz tylko, czy to dziewczynka czy chłopiec?

– Oboje – uśmiechnęła się – Kochanie muszę już …

– Tak … bardzo cię kocham i nigdy nie zapomnę.

Ola poczuła jej maleńką dłoń na swoim policzku, uśmiechnęła się:

– Żegnaj.

– Żegnaj, Kochanie.

 

Czuła pustkę. Nie stratę. Zielona kobieta już na zawsze będzie w niej i tak naprawdę nigdy nie odejdzie. Myślała o jej ostatnich słowach. Oboje, bliźniaki? Jak podołam.

Do pokoju wszedł Staszek

– Ania zrobiła kolację.

Podeszła do niego i mocno się wtuliła. Poczuł jej łzy na koszulce.

– Co się stało?

– Jestem w ciąży.

Milczał, trzymał ją mocno w ramionach, a ona słyszała jego bicie serca – przyspieszało.

– Nie wiedziałem, jak cię namówić na kolejne dziecko …

– Chciałeś mieć kolejne dziecko? – wyszeptała w jego szyję zaskoczona.

– Chyba najdziwniejsze jest to, że marzę o bliźniakach.

Wtuliła się mocniej, chciała zniknąć w jego ramionach.

– Oleńko, bardzo cię kocham.

 

 

Nota prawna : Informuję, iż jestem autorką wszystkich tekstów zawartych na  stronie internetowej www.ewaczernik.pl. Informuję również, że potwierdzenie mojego autorstwa zostało zabezpieczone prawnie. Proszę zatem, abyś przestrzegał praw, jakie mi przysługują. Jako autorka nie zezwalam na jakiekolwiek wykorzystywanie całości lub fragmentów tekstów zawartych na niniejszej stronie internetowej bez mojej zgody lub w sposób naruszający moje prawa chronione prawem autorskim. W szczególności nie zezwalam na kopiowanie, wydawanie, utrwalanie, zwielokrotnianie, jakikolwiek obrót, publikowanie w internecie i publiczne odtwarzanie treści zawartych na stronie internetowej. Jeśli chcesz wykorzystać mój utwór – skontaktuj się ze mną.

Możliwość komentowania została wyłączona.