Oleńka odc. 12/20
Spojrzała na niego i już wiedziała, że coś się stało. Zamknęła drzwi. Stanęła obok i położyła dłoń na jego ramieniu. Podniósł głowę i zobaczył jej spokojne oczy:
– Mieliśmy trudny weekend. Ilona została w szpitalu.
– Ciąża?
– Tak. Mogło się zdarzyć wszystko, ale nie zdarzyło się nic.
– To znaczy?
– Dalej jesteśmy w ciąży.
– To świetnie – widziała, że jest zmęczony – chyba potrzebujesz się przespać? Co z Adrianem?
– U babci. Potrzebuję, jak rzadko.
– Mamy dzisiaj ważne spotkanie z nowym kontrahentem. Pamiętasz?
– Tak – westchnął – i wiem, że sobie świetnie poradzisz.
– Ja? – patrzyła na niego z niedowierzaniem.
– Tak. Jesteś świetnie przygotowana. Od początku to prowadzisz, czas żebyś się dalej rozwijała.
– Ale Mateusz?
– Nie ma żadnego ale! Poradzisz sobie.
– Mateusz nie możesz. Jestem tylko asystentką. To ty jesteś dyrektorem!
– A ty będziesz. Czas zacząć się uczyć. Przynieś papiery.
Znieruchomiała. A potem posłusznie zrobiła, co chciał. Pracowali razem czterdzieści minut. On wyszedł do Ilony, do szpitala. Ona poszła na spotkanie, przestraszona i pełna wiary -Mateusza w nią.
– Jak ci poszło?
– Wiesz przecież.
– Mateusz był zadowolony?
– To też wiesz.
– On cię kocha, to wiesz?
Usiadła na krześle przy stole w kuchni. Zielona kobieta wskoczyła na stół. Podeszła i dotknęła jej ust, starła resztkę pomadki. Schyliła się i puknęła palcem w stół. Z blatu wyrosła szklanka z sokiem pomarańczowym.
– Chyba tak, ale nie w ten sposób.
– To prawda. Jego miłość niczego nie oczekuje i niczego nie chce. On pragnie tylko twojego dobra.
– Nie myślałam, że jest taka miłość. Kochasz i nie chcesz być z tą osobą.
– Kochasz i chcesz być dla niej.
– Naprawdę myślisz, że on chce, żebym była dyrektorem?
– Powiedział ci.
– Ale będę dla niego zagrożeniem.
– To nie ma znaczenia. Bo to jest właśnie ta miłość.
– On ma żonę i dzieci. Przecież …
– Przecież też go kochasz, tak jak on ciebie.
– Dokładnie tak samo – westchnęła i uśmiechnęła się do siebie.
– Cześć ciociu, co dobrego?
– Byłam u lekarza, umówiłam termin operacji.
– Kiedy?
– Za trzy tygodnie – zawahała się – Olu, chcę cię dopytać, czy mogłabym u ciebie trochę pomieszkać?
– Tak, jak mówiłam.
– Tylko, Olu, chciałam przyjechać tydzień przed operacją. Mam do załatwienia kilka spraw.
– Pewnie, po szpitalu też będziesz u mnie, zgadzasz się?
– Po szpitalu lekarz zaproponował mi pobyt na oddziale rehabilitacyjnym. Trzeba szybko to uruchamiać.
– Dobrze, ale po pobycie tam, pobędziesz ze mną kilka dni.
– Wtedy tak – powiedziała niepewnie – A co u ciebie kochanie?
– Dziękuję, pracuję, mieszkam …
– Jak remont?
– Jutro przyjdzie kolega Reńki, zobaczyć co trzeba zrobić i zdecyduję co dalej.
– Co będziesz miała w tym pokoju?
– Sypialnię.
– To dobry pomysł. Cieszę się – uśmiechnęła się – a jak Mateusz?
– Jutro jego żona wychodzi ze szpitala.
– On ma żonę? Myślałam …
– Ma żonę, i ciążę, i dziecko – zaśmiała się.
– Ola, przepraszam. Byłam pewna, że jesteście blisko …
– Jesteśmy. Jakby to powiedzieć, jesteśmy przyjaciółmi na dobre i na złe – Ola śmiała się – ciociu nic się nie martw.
Chrobotanie w zamku. Ola wstała z kanapy. W przedpokoju stała Renata z mężczyzną:
– Ola – Staszek, Staszek – Ola.
– To się poznaliśmy – Ola uśmiechnęła się do niego. Tak jak mówiła Renata był przystojny, choć nie za wysoki, ciemne włosy i brudne ręce.
– Przepraszam, nagła robota – przechwycił jej wzrok.
– Napijecie się czegoś?
– Ja już muszę lecieć – Renata odwróciła się na pięcie i w jednej chwili była za drzwiami i przekręcała klucz w zamku. Ola była zaskoczona, i Staszek, jak zauważyła też.
– Może wejdziesz? – poczuła skrępowanie. Stał z lekko spuszczoną głową.
Otworzyła drzwi od pokoju. Wszedł, rozejrzał się, obszedł cały pokój.
– Chyba dawno nic tu nie robiłaś?
– Tak, jakiś czas …
– Nie chciałabyś zrobić gładzi? Ściana byłaby równa, mogłabyś malować, nawet sama.
– Mam dwa tygodnie. Potem przyjeżdża do mnie ciocia.
– A mnie wczoraj klient odwołał robotę. Jeszcze nie przedzwoniłem do następnego, co czeka – rozglądał się po pokoju – Dwa tygodnie mówisz, zdążymy.
– Czyli gładź i malujemy?
Kiwnęła głową.
– A meble? Co z nimi? Chyba ich nie wyrzucisz?
– Podobają ci się? – spytała z niedowierzaniem.
– Z szafy i tej komody zrobiłbym ci zabudowę ściany, tak żebyś mogła sobie tu wszystko trzymać, od sufitu do podłogi. Zrobisz projekt?
– Tak – sama była zaskoczona odpowiedzią. Przez myśl by jej nie przeszło pół godziny temu, że można meble rodziców wykorzystać do czegoś innego, a tu od razu się zgadza.
– Możesz poszaleć, w komórce mam taki sam regał. Wszystko się połączy i będzie super – dopiero teraz spojrzał na nią – to jutro wchodzę?
– Dobrze, ale …
– Przyjdę o ósmej. Do której pracujesz?
– Różnie.
– To będę robił, aż wrócisz, okey?
– Okey – uśmiechnęła się niepewnie.
– Ile będziesz za to chciał?
– Policzy się, rozłożymy na raty uśmiechnął się.
Nota prawna : Informuję, iż jestem autorką wszystkich tekstów zawartych na stronie internetowej www.ewaczernik.pl. Informuję również, że potwierdzenie mojego autorstwa zostało zabezpieczone prawnie. Proszę zatem, abyś przestrzegał praw, jakie mi przysługują. Jako autorka nie zezwalam na jakiekolwiek wykorzystywanie całości lub fragmentów tekstów zawartych na niniejszej stronie internetowej bez mojej zgody lub w sposób naruszający moje prawa chronione prawem autorskim. W szczególności nie zezwalam na kopiowanie, wydawanie, utrwalanie, zwielokrotnianie, jakikolwiek obrót, publikowanie w internecie i publiczne odtwarzanie treści zawartych na stronie internetowej. Jeśli chcesz wykorzystać mój utwór – skontaktuj się ze mną.
Możliwość komentowania została wyłączona.