Czekaj…

Oleńka odc. 5/20

– Opowiesz mi coś o niej, jak ją znalazłaś, skąd ją wzięłaś?

– Mówiłam, jest od Heńka.

– No a Heniek, skąd ją ma?

– Nie wiem.

– Nie wiesz? – Ola poznawała po przyjaciółce, że coś jest nie tak. I wiedziała, że jeśli tak jest, to ta nie umie kłamać. Wystarczy trochę docisnąć – rzadko czegoś nie wiesz…

Renata spuściła wzrok.

– Oj tam, no jest i już, ciesz się, bo widać, że się polubiłyście.

– Może ma jakiś właścicieli, może tam jej będzie lepiej, co?

– Nie będzie, spoko, nie martw się.

Zapadła cisza. Baśka czule ocierała się o kolana Reni.

– Hmmm, wiesz coś i nie chcesz powiedzieć … A skoro tak, to znaczy, że tu chodzi o tego faceta. Mam rację?

– Daj spokój, o żadnego faceta – naburmuszyła się. Niezgrabnym ruchem popchnęła kubek z herbatą. Zachwiał się niebezpiecznie i powrócił do wcześniejszej pozycji.

– Będziesz chciała powiesz, nie to nie. Mam tylko nadzieję, że na Baśkę nie czeka jakieś zapłakane dziecko.

– Nie czeka, nie martw się. Przeszukaliśmy wszystkie ogłoszenia w internecie, podzwoniliśmy po schroniskach. Nikt o nią nie pytał, nikt nie szukał. Była w opłakanym stanie. Chuda, brudna, zapchlona, sierść pozlepiana. Bardzo osłabiona. Z Kaśką ją myłyśmy, suszyłyśmy, całe szczęście skóra bez ran. Odpchlona, przebadana. Odżywiona. No i Kaśka ją wysterylizowała. Nikt tej diablicy nie chciał przyjąć. Wszędzie przepełnienie. Schroniska, fundacje, wszystkie domy przechodnie, nigdzie. Obdzwoniłam znajomych, to samo. Po sterylizacji Heniek powiedział; „Przywiozłaś, zabieraj. Nie mamy miejsca”.

– Przywiozłaś?

– A ta, tylko o jednym. No, ja nie wierzę – opadła na krześle – Tak, przywiozłam. U Heńka była dwa tygodnie, dłużej się nie dało.

– Nie dopytuję – Ola widziała zmęczenie Reni. Od kilku dni miała wrażenie, że coś ją dręczy, ale nie chciała powiedzieć. Kiedyś to zrobi. Najwyraźniej jeszcze nie teraz.

– Dobra, powiem, bo i tak powiem, wcześniej czy później – uśmiechnęła się niepewnie – byłam u Mikołaja – widząc, jak Ola otwiera usta, uprzedziła ją –  Nic nie mów. On mi przywiózł tę kotkę.

– To ten, co byłaś z nim od jakiegoś czasu?

– Ten. Słowo byłaś jest na miejscu. Dał mi ją i powiedział, że dłużej już jej nie chce mieć, bo ciągle wrzeszczy.

Obydwie milczały. Nie wiedziały, co powiedzieć.

– Ale, jak to wrzeszczy?

– Ola, naprawdę, nie widziałaś i pewnie trudno ci sobie wyobrazić, jak ona wyglądała. Nie wierzyłam, że on był jej właścicielem. On taki czuły, ciepły, wrażliwy na to, co między nami.

– Żonaty, dzieciaty, kłamca.

– Nie dobijaj mnie, proszę. Wydawało mi się to niemożliwe, że on, no i jego żona, że mogą tak zaniedbać żywe stworzenie. Myślałam, że sobie zażartował, choć to byłby dość upiorny żart. Dlatego jeszcze szukałam w schroniskach. No, a potem? Sama rozumiesz. Dzwoni, pisze, ale ja po prostu nie mogę już nawet … – łzy zaświeciły w jej oczach. Ola wstała wściekła. Oparła się pięściami o parapet.

– Co za skurwiel!

– I skurwielka – Reni sprawiała wrażenie wykończonej – błagam tylko nie mów – a nie mówiłam.

– A po co mam to mówić. W kółko to samo – wzięła głęboki oddech. Pomyślała o niej, przy niej by się uspokoiła. Gdzie ona jest? Ruszyła w kierunku kanapy. Baśka leżała na kocu zwinięta w rogalik, a w środku górka.

– Tu jesteś? – podskoczyła do kanapy wsunęła rękę pod koc i delikatnie wyciągnęła rzeźbę.

Reni patrzyła ze zdziwieniem, choć wie, że w domu Oli już nic nie powinno ją dziwić.

– Śpisz z rzeźbą?

– Lubię ją.

– Widzę. Baśka też. Ale żeby z nią spać?

– Każdy ma swoje wariactwa.

– Chyba ty masz jednak więcej.

– Przyganiał kocioł garnkowi – roześmiały się. Ola postawiła kobietę na stole. Spała, jak zawsze,  w tej samej pozycji. Usiadła na krześle, odwróciła twarzą do siebie. Kobieta otworzyła swoje świetliste oko, spojrzała na Olę i mrugnęła. Uśmiechnęła się i zamknęła. Na twarzy Oli wykwitł uśmiech.

– I jeszcze się do niej śmieje. I kto tu jest rąbnięty?

– Obydwie takie same – Ola dotykała kobietę i się uspokajała. Lubiła smyrać ją po plecach. Z każdym ruchem czuła ogarniający ją spokój. Odetchnęła – chyba czas coś z tym zrobić?

– Już zrobiłam. Nie spotkam się z nim.

– Ilu ich było? Andrzej, Julian, Kacper, Marcin, Grzesiek, czekaj … wszyscy?

– Robert i Marcin drugi.

– No, i …

– Nie kończ.

– To chyba czas najwyższy.

– Na co?

– Żeby to skończyć.

– Nie rozumiem.

Ola melodramatycznie wzniosła ręce do góry.

– Miej mnie w swojej opiece. Skończyć spotykać się z tymi i innymi  żonatym bałwanami.

– Aaaa, o tym myślisz.

Ola spojrzała na kobietę. Patrzyła jednym okiem, poważnie, ostrzegawczo, w głowie usłyszała: „Koniec tematu”. Zdziwiła się, dopiero zaczęła. Złapała powietrze, dotknęła jej, pomyślała: „Dlaczego?”. „Zaufaj mi”.

– Reni, pomożesz mi. Przypomniało mi się, że muszę zrobić choinkę dla szefa. Choinkę mam, ale chciałam ozdobić ją łańcuszkiem koralikowym, takim delikatnym, białym. No wiesz – Renata zdumiona patrzyła, jak Ola biega do kuchni, toalety, po pokoju, a w rękach przybywa jej materiałów. Stawia to wszystko na stole: nożyczki, żyłka, słoik z koralikami wielkości łepka od szpilki, tej mniejszej.

– Chcesz to wszystko nawlec?

– Jasna sprawa. Dzisiaj. Dlatego mi pomożesz – już cięła żyłkę, wiązała supełki, rozsypywała koraliki – Mateusz chce dla żony taką choinkę, no taki prezent przedświąteczny. A ona w ciąży, to pomyślałam, że może zrobię w bieli. Co o tym myślisz?

– Pewnie będzie ładna – Reni uśmiechnęła się, wyprostowała, już sięgała po swój kawałek żyłki, a tu Baśka na stół i w koraliki, z niepohamowaną radością.

 

Nota prawna : Informuję, iż jestem autorką wszystkich tekstów zawartych na  stronie internetowej www.ewaczernik.pl. Informuję również, że potwierdzenie mojego autorstwa zostało zabezpieczone prawnie. Proszę zatem, abyś przestrzegał praw, jakie mi przysługują. Jako autorka nie zezwalam na jakiekolwiek wykorzystywanie całości lub fragmentów tekstów zawartych na niniejszej stronie internetowej bez mojej zgody lub w sposób naruszający moje prawa chronione prawem autorskim. W szczególności nie zezwalam na kopiowanie, wydawanie, utrwalanie, zwielokrotnianie, jakikolwiek obrót, publikowanie w internecie i publiczne odtwarzanie treści zawartych na stronie internetowej. Jeśli chcesz wykorzystać mój utwór – skontaktuj się ze mną.

Możliwość komentowania została wyłączona.